wtorek, 14 maja 2013

Siusiak wychodzi na miasto! Kanamara-matsuri czyli "Festiwal Siusiaka"

           - Halo, dzień dobry, chciałam zapytać o szczegóły przebiegu obchodów festiwalu Kanamara-matsuri...
- Halo, festiwal?
- Tak, w niedzielę w Świątyni Kanayama-jinja...
- Aaa... O dwunastej Siusiak wychodzi na miasto, proszę pani...

          Mniej więcej taką rozmowę przeprowadziłam z panem z informacji turystycznej miasta Kawasaki, gdzie znajduje się owa Kanayama-jinja, w której właśnie w pierwszą niedzielę kwietnia obchodzone jest święto Kanamara-matsuri (przez lokalnych mieszkańców zwane również Kanayama-matsuri - od nazwy świątyni).
           W święcie tym nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie ten rzeczony "siusiak, który wychodzi na miasto". 
Legenda głosi, że pewna dziewczyna miała w swoich organach rodnych zębatego demona, a ten złośliwie kastrował wszystkich jej kochanków. Zrozpaczona poszła szukać pomocy u kowala, który poruszony losem dziewczyny wykuł dla niej stalowego członka. Przyrządem tym pozbawiła ona demona zębów i od tamtej pory wiodła spokojne życie wzorowej żony oraz matki, a jej mąż nie musiał się obawiać o los swojego przyrodzenia. Lokalna świątynia wyniosła ów organ stalowy na ołtarze i po dziś dzień w mieście Kawasaki w świątyni Kanayama-jinja na pamiątkę tych wydarzcelebrowane jest święto Kanamara-matsuri.
          Obchody wyglądają lekko osobliwie, ponieważ w pierwszą niedzielę kwietnia przez miasto przechodzi procesja kapłanów, kapłanek oraz lokalnej społeczności i przyjezdnych turystów. Wszyscy obnoszą po okolicy wielkiego członka stalowego w palankinie, radośnie śpiewają, piją sake, robią zdjęcia oraz liżą lizaki w kształcie męskich i kobiecych organów płciowych. O co chodzi?

Kapłanki shinto

Kapłani oraz lokalna społeczność zaangażowana w przygotowania do święta podczas procesji

Palankin z bóstwem płodności

          Festiwal ten związany jest z jednym z najstarszych w religii shinto kultów - płodności. Nie chodzi o to, by obscenicznie czcić fallusa i wspierać tym samym wszechobecny po dziś dzień patriarchat. Ale o to, by w radosny sposób obłaskawić bóstwo płodności, tutaj ucieleśnione w postaci męskiego organu płciowego, by rodziło się wiele dzieci oraz aby małżeństwa były trwałe i zgodne. Kobiety pragnące zajść w ciążę, mężczyźni szukający żony, małżeństwa w trosce o wspólne zgodne życie, starsi i młodsi przybywają tłumnie do świątyni by pomodlić się do boga płodności o błogosławieństwo w postaci potomstwa lub po prostu o spokojne i zgodne wspólne życie. Być może zwyczaj inny niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni w kościele katolickim, ale intencje chyba te same.
            Z racji formy tego festiwalu stał się on również swoistą paradą homoseksualistów i transwestytów, którzy także idą w procesji niosąc swój palankin z różowym, plastikowym członkiem. Tak oto w Japonii tradycja łączy się z nowoczesnością: obok siebie w obchodach jednego z najstarszych japońskich festiwali znajdują zgodnie miejsce zwolennicy tradycyjnych rodzin i "kochający inaczej". Chyba bóg płodności wysłuchuje modlitw o zgodne życie, bo żadnych incydentów podobnych do tych z polskich parad równości nie ma. 
 
Parada transwestytów i homoseksualistów


            Takie epatowanie członkami podczas tego festiwalu nie znaczy wcale, że jego uczestnicy pozbawieni są poczucia wstydu. Celowo przytoczyłam rozmowę z panem z informacji, który słysząc, że młoda dziewczyna (mam na myśli siebie) dopytuje się o takie święto, z lekkim zakłopotaniem opowiadał mi o jego przebiegu używając właśnie tego łagodnego określenia "siusiak". 
             W Japonii religia shinto jest najstarszą i jedyną rodzimą wiarą. Człowiek składa się z ducha i z ciała i to ciało znajduje swoje miejsce w ramach religii. Wszystko w zgodzie z przyrodą, czyż nie?

3 komentarze:

  1. Witam fajny tekst trzeba przyznać Japończykom że mają jaja .Pewnie wykorzystają ten kult siusiaka sekshopy .Bardzo ciekawe informację już się szykuję na Japonię

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha! Tez tam bylam. Lizaka obowiazkowo kupilam :-)
    Ale prosze Cie bardzo, nie nazywaj miko "kaplankami szinto", bo takowymi nie sa. Istnieja przeciez pelnoprawne kaplanki szinto, na rowni z mezczyznami, nie jest ich wiele, ale sa. Miko to zwykle "przynies, podaj, pozamiataj".
    Pozdrowienia z Tochigi!

    OdpowiedzUsuń