czwartek, 23 maja 2013

Dzień Chłopca

          Po "Święcie Siusiaka" oczywiście czas na Dzień Chłopca obchodzony tradycyjnie piątego dnia piątego miesiąca (dawniej według kalendarza księżycowego, a obecnie piątego maja). Oficjalnie dzień ten, wolny od pracy, zwany jest Kodomo-no hi, czyli Dniem Dziecka, ale u nas na wsi, w Japonii wciąż feudalnej, istnieje wyraźny podział na Dzień Dziewczynek (Hinamatsuri) obchodzony trzeciego marca i Dzień Chłopca - piątego maja.
           Co roku przystraja się na okoliczność tego święta domy tzw. koinobori - ozdobami przedstawiającymi karpie. Według chińskich legend karpie płynące pod prąd strumienia stają się smokami 
a koinobori falując na wietrze sprawiają wrażenie jakby płynęły w powietrzu. Karpie, zwane po japońsku "koi", co zapisane innym znakiem oznacza miłość (鯉[koi] - karp; 恋[koi] - miłość), są nie tylko symbolem chłopców, ale i długowieczności, męskości, siły. Przed każdym domem, w którym mieszka mały chłopiec ustawia się pręt, do którego przymocowywane są koinobori po jednym dla każdego mężczyzny w domu.
Koinobori w parku w Minami Kiyosato

Koinobori w parku w Minami Kiyosato

         W domu zaś ustawia się lalki wojowników w zbrojach samurajskich i bohaterów z japońskich legend, np. Kintarō czy Momotarō, jako wzory do naśladowania dla chłopców oraz aby, jak wymienieni wojownicy, młodzi mężczyźni stali się w przyszłości silni, odważni i mężni. 
 
Mironek przybrany odpowiednio do sytuacji


Zestaw odświętnych ozdób Mironka (po prawej lalka Kintarō dosiadający niedźwiedzia)

By Mironek rósł silny, zdrowy i męski jak samuraj

           Najważniejszym świętem dla rodziny jest pierwszy w życiu potomka płci męskiej Dzień Chłopca, tzw. Hatsusekku, ponieważ tradycja wymaga sprosić wówczas krewnych, sąsiadów oraz osoby, z którymi ma się jakieś relacje zależności na wspólny posiłek, podczas którego, oprócz przedstawienia dziedzica rodu, jakim w feudalnym ustroju był zawsze pierworodny syn, wszyscy pijąc za zdrowie dziecka i przedłużenie rodu w linii męskiej, radośnie świętują. Chodzi oczywiście o wprowadzenie nowej, przyszłej, głowy rodu do lokalnej społeczności i poproszenie by wszyscy mieli go na uwadze.
        Być może nie do końca zrozumiale to brzmi, ale w Japonii feudalnej, jaką wciąż pozostaje nasza wieś, znajomych również się dziedziczy i jeśli moi teściowie mają z kimś jakieś relacje, to z pewnością przejąć po nich mamy je my, a następnie nasze dzieci, stąd przedstawianie naszego synka ludziom, z którymi teściowe powiązani są rozmaitymi więzami takich czy innych zależności. Oczywiście na tym poczęstunku nie było nikogo w moim wieku, jedynie babcie i dziadkowie z sąsiedztwa, czyli Dzień Chłopca swoją droga, a powiązania i koligacje swoją. 
           Na poczęstunek zazwyczaj zapraszane są osoby, które przyniosły dziecku pieniądze w specjalnej kopercie, jako prezent. Tradycja nakazuje rodzicom oddać ofiarodawcom podarek wartości mniej niż połowy otrzymanych pieniędzy, by nie urazić darczyńców przewyższeniem ich ofiarności, oraz ugoszczeniem na ww. poczęstunku. 

Pierworodny syn (mój mąż) i dumny ojciec pierworodnego syna (Mirona)

Dorośli sobie a dzieci sobie, czyli nasze dzieci podczas obchodów Hatsusekku Mironka

          Obchody Święta Chłopca biorą swój początek w VII wieku i nie przerwanie do dziś zwyczaj ten jest kultywowany w całej Japonii. Podobno również w Chinach, Korei i na Taiwanie.

wtorek, 14 maja 2013

Siusiak wychodzi na miasto! Kanamara-matsuri czyli "Festiwal Siusiaka"

           - Halo, dzień dobry, chciałam zapytać o szczegóły przebiegu obchodów festiwalu Kanamara-matsuri...
- Halo, festiwal?
- Tak, w niedzielę w Świątyni Kanayama-jinja...
- Aaa... O dwunastej Siusiak wychodzi na miasto, proszę pani...

          Mniej więcej taką rozmowę przeprowadziłam z panem z informacji turystycznej miasta Kawasaki, gdzie znajduje się owa Kanayama-jinja, w której właśnie w pierwszą niedzielę kwietnia obchodzone jest święto Kanamara-matsuri (przez lokalnych mieszkańców zwane również Kanayama-matsuri - od nazwy świątyni).
           W święcie tym nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie ten rzeczony "siusiak, który wychodzi na miasto". 
Legenda głosi, że pewna dziewczyna miała w swoich organach rodnych zębatego demona, a ten złośliwie kastrował wszystkich jej kochanków. Zrozpaczona poszła szukać pomocy u kowala, który poruszony losem dziewczyny wykuł dla niej stalowego członka. Przyrządem tym pozbawiła ona demona zębów i od tamtej pory wiodła spokojne życie wzorowej żony oraz matki, a jej mąż nie musiał się obawiać o los swojego przyrodzenia. Lokalna świątynia wyniosła ów organ stalowy na ołtarze i po dziś dzień w mieście Kawasaki w świątyni Kanayama-jinja na pamiątkę tych wydarzcelebrowane jest święto Kanamara-matsuri.
          Obchody wyglądają lekko osobliwie, ponieważ w pierwszą niedzielę kwietnia przez miasto przechodzi procesja kapłanów, kapłanek oraz lokalnej społeczności i przyjezdnych turystów. Wszyscy obnoszą po okolicy wielkiego członka stalowego w palankinie, radośnie śpiewają, piją sake, robią zdjęcia oraz liżą lizaki w kształcie męskich i kobiecych organów płciowych. O co chodzi?

Kapłanki shinto

Kapłani oraz lokalna społeczność zaangażowana w przygotowania do święta podczas procesji

Palankin z bóstwem płodności

          Festiwal ten związany jest z jednym z najstarszych w religii shinto kultów - płodności. Nie chodzi o to, by obscenicznie czcić fallusa i wspierać tym samym wszechobecny po dziś dzień patriarchat. Ale o to, by w radosny sposób obłaskawić bóstwo płodności, tutaj ucieleśnione w postaci męskiego organu płciowego, by rodziło się wiele dzieci oraz aby małżeństwa były trwałe i zgodne. Kobiety pragnące zajść w ciążę, mężczyźni szukający żony, małżeństwa w trosce o wspólne zgodne życie, starsi i młodsi przybywają tłumnie do świątyni by pomodlić się do boga płodności o błogosławieństwo w postaci potomstwa lub po prostu o spokojne i zgodne wspólne życie. Być może zwyczaj inny niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni w kościele katolickim, ale intencje chyba te same.
            Z racji formy tego festiwalu stał się on również swoistą paradą homoseksualistów i transwestytów, którzy także idą w procesji niosąc swój palankin z różowym, plastikowym członkiem. Tak oto w Japonii tradycja łączy się z nowoczesnością: obok siebie w obchodach jednego z najstarszych japońskich festiwali znajdują zgodnie miejsce zwolennicy tradycyjnych rodzin i "kochający inaczej". Chyba bóg płodności wysłuchuje modlitw o zgodne życie, bo żadnych incydentów podobnych do tych z polskich parad równości nie ma. 
 
Parada transwestytów i homoseksualistów


            Takie epatowanie członkami podczas tego festiwalu nie znaczy wcale, że jego uczestnicy pozbawieni są poczucia wstydu. Celowo przytoczyłam rozmowę z panem z informacji, który słysząc, że młoda dziewczyna (mam na myśli siebie) dopytuje się o takie święto, z lekkim zakłopotaniem opowiadał mi o jego przebiegu używając właśnie tego łagodnego określenia "siusiak". 
             W Japonii religia shinto jest najstarszą i jedyną rodzimą wiarą. Człowiek składa się z ducha i z ciała i to ciało znajduje swoje miejsce w ramach religii. Wszystko w zgodzie z przyrodą, czyż nie?

piątek, 26 kwietnia 2013

Kwitnienie wiśni

                "Kraj Kwitnącej Wiśni" słynie w świecie z tych pięknych drzew pokrywających się kwieciem. Choć sami Japończycy nie określają swojej ojczyzny tym mianem, a raczej, zgodnie ze znakami kanji używanymi do zapisu nazwy Japonia (日本-źródło słońca), mówią o Japonii "Kraj Wschodzącego Słońca", nie pozostają obojętni na uroki kwitnących drzewek. Od początku marca pojawiają się prognozy, kiedy i gdzie zakwitną pierwsze wiśnie i, do czasu przekwitnięcia ostatnich, numerem jeden w wiadomościach i prognozach pogody zdaje się pozostawać sakura zensen, czyli "front wiśniowy".
                Przy okazji kolejnej wycieczki z biurem Ex Oriente Lux miałam możliwość uczestniczyć w prawdziwym hanami, czyli podziwianiu kwiatów wiśni. Hanami polega na usadowieniu się w parku pod kwitnącymi drzewkami i oglądaniu drzewek w pełnym rozkwicie. Oczywiście towarzyszy temu podziwianiu także coś dla ciała - Japończycy rozłożeni na matach w parkach delektują się sake lub piwem, różnymi smakołykami typu takoyaki - smażone w cieście naleśnikowym ośmiornice - albo yaki-tori - szaszłyki z drobiu czy po prostu słodyczami. Mimo iż parki w tym okresie bywają bardzo zatłoczone i często firmy wysyłają niższych szczeblem pracowników, by już od rana zajęli najlepsze do podziwiania kwitnących wiśni miejsce, pod parasolami z kwitnących różowych płatków panuje sympatyczna atmosfera, a wszyscy, mimo tłoku, pozostają zrelaksowani i upojeni pięknem kwiatów (i nie tylko). Dość słów, czas na kwitnące wiśnie:



Karesansui - suchy krajobraz, czyli ogród zen, tu w Świątyni Ryoanji w Kioto, jeden z najsłynniejszych ogrodów zen w Japonii. Składa się z kompozycji 15 kamieni w pięciu grupach ułożonych tak, by z każdego miejsca widocznych było jedynie 14. Ponieważ całość można zobaczyć dopiero po osiągnięciu oświecenia.





Wszystkie zdjęcia kwitnących wiśni zostały zrobione w ogrodzie Świątyni Ryoanji w Kioto.

poniedziałek, 4 marca 2013

Kamakura/Yokohama

             Kamakura to bardzo przyjemne miasto położone malowniczo nad Zatoką Sagami pomiędzy Tokio a Półwyspem Izu. Tutaj pod koniec XII wieku Minamoto no Yoritomo, po zwycięstwie nad Tairami i otrzymaniu od cesarza tytułu shōguna, założył swoją stolicę (Kamakura była siedzibą bakufu do 1333 roku). Kamakura stała się w tym okresie ważnym ośrodkiem buddyzmu: to tutaj wielu reformatorów buddyjskich zakładało swoje szkoły i budowało świątynie, m.in. Eisai - założyciel szkoły buddyzmu zen Rinzai czy Nichiren założyciel Nichirenshu. Miasto ma bogatą historię, od XIII wieku po dziś dzień w świątyniach praktykuje się zazen czyli medytację. Jeśli ktoś ma czas, nie trzeba być mnichem, można się zapisać i wziąć udział w organizowanych np. przez Świątynię Engakuji kursach zazen.

Brama Świątyni Engakuji
Pawilon do zazen w Engakuji
            Czas panowania Minamoto no Yoritomo to okres świetności z dziejach miasta. Shōgun w 1191 roku zlecił przeniesienie zbudowanego w Zaimokuza chramu bóstwa wojny - Hachimana (bóstwa rodziny Minamoto) do Kamakury, by tu Hachiman otoczył opieką jego włości. Podobno Yoritomo nakazał teściowi (Hōjō Tokimasa), by wraz ze swoimi wasalami własnoręcznie kamień po kamieniu ułożył prowadzącą do Tsurugaoka Hachimangu (chram Hachimana) drogę w intencji narodzin syna Yoritomo). Chram do dziś jest najważniejszą świątynią shintoistyczną Kamakury 
i wizytówką miasta.

Tsurugaoka Hachimangu w Kamakurze
Kapłan przygotowujący pawilon do ceremonii ślubnej, Tsurugaoka Hachimangu

                 Yoritomo po wizycie w Tōdaiji w Narze, gdzie znajduje się posąg Wielkiego Buddy,  kazał zbudować podobny posąg w Kamakurze. Wielki Budda z Kamakury miał się mieścić w Świątyni Kōtoku-in, jednak tsunami w XV wieku zmiotło świątynię z powierzchni ziemi i od tamtej pory posąg Buddy Amidy stoi pod gołym niebem.

Wykonany z brązu posąg Buddy Amidy, 13 m wysokości, waga 121 ton

Majestatyczne oblicze Wielkiego Buddy z Kamakury

           Według legendy w VIII wieku na plażę w Kamakurze miał przypłynąc drewniany posąg Kannon, który znajduje się obecnie w Świątyni Hasedera, nieopodal Wielkiego Buddy. W Hasedera mieści się również grota poświęcona bogini szczęścia i pomyślności Benzaiten.

Wejście do groty Benzaiten
Jeden z wielu posagów wykutych w skale w grocie Benzaiten

Widok na miasto i Zatokę Sagami z Hasedery
Staw w kształcie swastyki, Hasedera

                Ponieważ moje dzieci (dwuletnia córka i trzymiesięczny synek) nie gustują jeszcze w zwiedzaniu świątyń na trasie naszej wycieczki nie mogło zabraknąć czegoś specjalnie dla nich... oceanarium. Z Kamakury można szybko dojechać zarówno do największego oceanarium w Japonii znajdującego się w Yokohamie, jak i do mniejszego i mniej zatłoczonego oceanarium niedaleko wyspy Enojima (wybraliśmy tę mniej zatłoczoną opcję, ale nie zawiedliśmy się, choć pewnie w Yokohamie atrakcji byłoby więcej).

Mie, Miron i ja po drodze do oceanarium, Enojima w tle

Ryby w oceanarium

Meduzy w oceanarium

I jeszcze więcej ryb w oceanarium

                    Marzec w Kamakurze to czas podziwiania kwitnących śliw.

Śliwa w ogrodzie Świątyni Hasedera

Śliwa w ogrodzie Świątyni Engakuji
Śliwa, Hasedera

Śliwa przy drodze, Engakuji

Śliwa, Hasedera  

  W Kamakurze znajduje się bardzo wiele światyń i ciekawych miejsc związanych z historią tego miasta i shōgunatu rodu Minamoto. Nie sposób wszystkiego zobaczyć w ciągu jednego dnia, ale wydaje mi się, że jak na wyprawę z dwójką małych dzieci i tak zwiedziliśmy bardzo dużo. Naszą wycieczkę zakończyliśmy w Yokohamie w największym w Japonii, i jednym z największych na świecie, Chinatown. Chińczycy osiedlali się w Yokohamie już od 1859 roku, kiedy port ten został otwarty dla obcych bander po dwustuletniej izolacji wysp japońskich. Głównym celem naszego wyjazdu do Motomachi, czyli chińskiej dzielnicy było jedzenie... ale i dla ducha znalazła się świątynia.
Brama Chinatown, Yokohama
Świątynia Kwan Tai

Wnętrze Świątyni Kwan Tai, Chinatown, Yokohama 

           

wtorek, 19 lutego 2013

Zimowe atrakcje z prefekturze Nagano

           Zima to czas, kiedy prefektura Nagano, w której mieszkamy, tonie w śniegu. Mój dojazd do pracy z 60 wydłuża się do 120 minut w jedną stronę i bez łańcuchów na kołach, może być naprawdę trudno.Temperatura spada u nas w nocy do minus dwudziestu stopni, w domu nie ma centralnego ogrzewania, a jedynie termofor pod kołdrę i piecyk elektryczny. Jednak zamiast narzekać na ten stan rzeczy, Japończycy uzbrojeni w odwieczną ludową mądrość stwierdzenia: shō ga nai (shikata ga nai) - trudno, nic się nie da z tym zrobić - umilają sobie zimę na różne ciekawe sposoby.

           W północnej Japonii, gdzie śniegu jest jeszcze więcej niż u nas, odbywa się wiele festiwali związanych z białymi szaleństwami: np. festiwal rzeźb lodowych w Sapporo na Hokkaido czy święto budowania kamakur (kamakura- japońska wersja iglo) 
w prefekturze Aomori. W naszej niewielkiej miejscowości zbyt wielu atrakcji nie ma, ale co roku ma miejsce festiwal lodowych latarni, a, gdy zbierze się dość śniegu, również u nas usypuje się kamakury.

Kamakura w Minamimaki

               W miecie Suwa, położonym wokół jeziora Suwako, co roku wygląda się pękającego na jeziorze lodu. To, zjawisko zwane tutaj Omi-watari (御神渡り - "przejście boga"), związane jest z mitem o tym, jak bóstwo męskie z Górnej Świątyni Suwa Taisha przechodzi przez jezioro do Dolnej Świątyni, by spotkać się z boginią. Kiedy kapłani z tej świątyni ogłoszą już w mediach "przejście bóstwa", do Suwa masowo ściągają turyści, by sfotografować ślady stóp boga pozostawione na jeziorze - podobno tam, gdzie lód się wypiętrzył bóstwo postawiło swoją stopę. Bardzo przywiązani do religii shinto Japończycy dotykają pęknięć w lodzie, by następnie tą samą dłonią dotknąć głowy - wyrażając w ten sposób szacunek dla boga - lub innych części ciała, np. pleców czy nóg - by bóg uleczył bolące miejsce. Wizyta nad jeziorem, po którym przeszło bóstwo, jest równoznaczna z odwiedzeniem chramu i nie odstrasza nawet mróz czy śnieg.

"Ślad bożej stopy"



Ślady po przejściu boga przez jezioro Suwa



Jezioro Suwako - widok z autostrady
          Także w świątyniach buddyjskich zimą mają miejsce ciekawe wydarzenia. W Zenkōji w Nagano odbywa się festiwal lampionów, które najpierw biorą udział w konkursie na najpiękniejszy, 
a następnie są ustawiane wzdłuż drogi prowadzącej do świątyni. Gmach świątyni oraz prowadzące do niej bramy zostają oświetlone różnokolorowymi reflektorami, a przed świątynią ożywają kramiki serwujące amazake (napój produkowany z ryżu pozostałego po produkcji nihonshu - sake) i sobę (soba - gryczany makaron wyrabiany ręcznie, z którego słynie region Nagano).

Brama Świątyni Zenkoji
Kramik z amazake i oyaki (lokalny specjał przypominający bułkę podawany z różnymi nadzieniami)
Amazake przypomina w smaku i konsystencji lekko sfermentowany, słodkawy kleik ryżowy z dodatkiem imbiru, podawany na gorąco przyjemnie rozgrzewa po zimowym spacerze.
Brama Świątyni Zenkoji
Buddyjska Świątynia Zenkoji
Lampiony nagrodzone w konkursie
Lampiony ustawione po drodze do świątyni. Lampion na zdjęciu przedstawia interpretację znaku "愛" czytanego "ai", a oznaczającego "miłość".
Lampion przedstawiający duchowego przewodnika buddystów - Dalaj Lamę, który odwiedził Zenkoji podczas swojej wizyty w Japonii.


                     Skoro mowa o Świątyni Zenkōji, nie mogę nie wspomnieć o Świątyni Kitamuki Kannon w Uedzie. Legendy głoszą, że aby modlitwy zostały wysłuchane, należy odwiedzić obie świątynie, gdyż posąg buddy w Zenkōji zwrócony jest na południe, a posąg bogini Kannon ze światyni w Uedzie zwrócony jest na północ (nazwa świątyni "Kitamuki Kannon" oznacza "Kannon zwrócona na północ"). Miasto Ueda, położone niedaleko Nagano, warto odwiedzić nie tylko ze względu na tę świątynię, ale przede wszystkim z powodu onsenów (gorące wulkaniczne źródła). Część Uedy zwana Bessho-onsen, w której właśnie znajduję się Świątynia Kitamuki Kannon, to region, gdzie niemal na każdym rogu jest jakiś onsen, a wejście do większości kosztuje jedynie 150 yenów (przeważnie wejście do onsenu to koszt od 500 do 1000 yenów).  Zwłaszcza po długim zimowym spacerze po okolicy i świątyniach warto skorzystać z gorących źródeł, gdyż nie tylko mają one rozmaite lecznicze właściwości, ale doskonale rozgrzeją przemarzniętych spacerowiczów.

Dzwon przy Świątyni Kitamuki Kannon
Świątynia Kitamuki Kannon
Onsen, w którym miał zażywać kąpieli twórca posągu Kitamuki Kannon. Bardzo stary i lekko "zapyziały" onsen, do którego wchodzi się prosto z ulicy. Przebieralnia jest  nieogrzewana i klaustrofobiczna, podobnie jak samo kąpielisko. W tym popularnym wśród lokalnej społeczności onsenie, inaczej niż w większości tego typu obiektów, trzeba przynieść ze sobą mydło i szampon. Mimo iż samo kąpielisko jest raczej mało atrakcyjne, woda w tym źródle ma wspaniałe właściwości - leczy rany i problemy skórne, czego doświadczyłam na własnej skórze. Kąpiel tutaj to niezwykle ciekawe doświadczenie dające wyobrażenie o takich przybytkach z minionych japońskich er.