czwartek, 10 października 2013

Zen zen zen - wycieczka bardzo zen

          Kolejna wycieczka z biurem Ex Oriente Lux została zorganizowana dla jednej osoby chcącej poznać Japonię od bardziej duchowej strony. Wyjazd z Panią Krystyną był dla mnie doskonałą lekcją pokory, ponieważ nietuzinkowa osobowość mojego gościa sprawiła, że przekonałam się na własnej skórze o tym, że jak dużo czasu i wysiłku nie poświęciłabym na przygotowania do wycieczki, i tak rzeczywistość zweryfikuje plan zwiedzania... 
           Wszystko zaczęło się od tajfunu numer osiemnaście, który przechodził nad Kioto właśnie wtedy, gdy samolot z Panią Krystyną na pokładzie podchodził do lądowania. Czekałam na lotnisku i obserwowałam wyświetlające się komunikaty o odwołanych lotach z lekkim niepokojem. Udało się. Wylądowała. Z lotniska pojechałyśmy do Kioto, gdzie zakwaterowałyśmy się w pensjonacie przyświątynnym (shukubo). Nasz pensjonat mieścił się tuż przy Chramie Yasaka w słynnej dzielnicy gejsz, Gion.
            Tajfun pokrzyżował nam co prawda wyjście na poranne modlitwy do buddyjskiej świątyni, niemniej jednak uzbrojone w płaszcze i parasolki poszłyśmy zwiedzać. Miałyśmy ogromne szczęście, gdyż dzielnica Higashiyama , którą zwiedzałyśmy, właściwie nie ucierpiała. Kolejny dzień przyniósł niespodziankę - miałyśmy zobaczyć Arashiyamę, ale tam wszystko było zalane... po medytacjach zazen w świątyni Shunko-in pojechałyśmy zatem do Ryoanji, świątyni słynącej z niezwykłego ogrodu zen.
Następny dzień przyniósł zmiany w programie, do których zmusiła nas Pani Krystyna. Jej upłynął spokojnie, a ja zjeździłam połowę regionu Kansai zmieniając i załatwiając. Zatem zostałyśmy w Kioto dłużej niż planowałyśmy. Potem pojechałyśmy do Himeji. Stamtąd do Kobe na spektakl teatru noh w świątyni Ikuta-jinja. Z Kobe na Górę Koya, gdzie spędziłyśmy prawie tydzień. 
             Nawet goszczący nas w shukubo Daien-in mnisi byli zaskoczeni ilością czasu, jaki Pani Krystyna postanowiła spędzić na Górze Koya. Miejsce to jest jednym z najważniejszych buddyjskich sanktuariów w Japonii (jeśli nie najważniejszym...). To właśnie na Górze Koya mnich Kukai medytuje już od tysiąca dwustu lat oczekując przyjścia Buddy Miroku... Niemniej jednak turyści przeważnie odwiedzają Koysan przejazdem, ewentualnie z jednym noclegiem. My spędziłyśmy tu pięć dni. 
              Co można robić przez pięć dni na Górze Koya? Medytować, zwiedzać, spacerować i... jeść. Choć wycieczka i pobyt na Koyasan był w duchu slow trip, to czas zleciał nam bardzo szybko... Zdążyłyśmy się jednak odrobinkę zadomowić i zwiedzać kontemplując oraz starannie przyglądając się wszystkiemu, nie uwiązane planem dnia innym, niż tym wyznaczanym przez funkcjonowanie klasztoru buddyjskiego, w którym gościłyśmy: pobudka o piątej rano, modlitwy, śniadanie, zwiedzanie, medytacje, kolacja, zamknięcie furty klasztornej o dziesiątej wieczorem. 
               Napisałam już bardzo dużo, a jeszcze nawet nie zdążyłam opisać na spokojnie choćby jednej z przygód czy jednego z miejsc, które zobaczyłyśmy. Wycieczka była niezwykła, ale muszę podzielić jej opisywanie, by nie wprowadzić zbytniego zamętu. Chciałabym rzetelnie przedstawić nasze sesje zazen i ajikan (rodzaje medytacji) oraz choćby pokrótce wspomnieć o założycielu Koyasan Kukai'u czy japońskim buddyzmie.  Dlatego dzisiejszy wpis kończę w tym miejscu poniżej zamieszczając zdjęcia ogrodów zen, jako zachętę do przeczytania kolejnego wpisu, który poświęcę buddyzmowi zen.
Żwir w ogrodach zen symbolizuje wodę lub pustkę, na zdjęciu widać jakie szkody poczynił tajfun. Srebrny Pawilon, Kioto

Srebrny Pawilon, Kioto

Japońskie ogrody komponowane są tak, by podziwiać je z wewnątrz budynku; ogród Świątyni Shunko-in, gdzie chodziłyśmy na medytacje zazen, Kioto

Shunko-in, Kioto

Shunko-in, Kioto

Ogród Świątyni Ryoanji, w którym znajduje się piętnaście kamieni, jednak z każdego miejsca widać jedynie czternaście...

ponieważ wszystkie piętnaście można zobaczyć dopiero po osiągnięciu oświecenia. Ryoanji, Kioto
Banryutei, Kongobuji, Koyasan

Ogród Zstępującego Smoka, w krótym kamienie mają przedstawiać smoka zstępującego z chmur by obronić świątynię, Banryutei, Kongobuji, Koyasan

Banryutei, Kongobuji, Koyasan


Banryutei, Kongobuji, Koyasan

Banryutei, Kongobuji, Koyasan

wtorek, 8 października 2013

Itsukushima/Miyajima - Święta wyspa

           Wyspa Itsukushima, zwana również Miyajima, czyli "wyspa świątyń", to jeden z trzech najpiękniejszych widoków Japonii. Można do niej dopłynąć promem z Hiroshimy, więc miejsce to jest obowiązkowe na trasie naszego zwiedzania (majowa wycieczka z Ex Oriente Lux). 
Już od VI wieku wyspa była miejscem kultu Sannyoshin, czyli trzech bogini morza (Tagiri, Tagitsu i Ichikishima lub Benten). Wizytówką wyspy jest "Pływające Torii", czyli brama osadzona w dnie morza sprawiająca wrażenie jakby unosiła się na wodzie. Brama strzeże dostępu do chramu Itsukushima-jinja poświęconego boginiom morza, również zbudowanego na palach tak, by wierni mogli przycumować swe łodzie. Jako iż wyspa jest święta, przepłynięcie łodzią przy bramie miało pełnić rolę rytualnego oczyszczenia, podobnie odwiedziny w chramie przed stanięciem bezpośrednio na wyspie.
Do dzisiaj na wyspie z racji rytualnego zbrukania zabronione są pogrzeby i porody, osoby śmiertelnie chore tuż przed śmiercią i kobiety tuż przed porodem wywożone są na stały ląd.

Chram Itsukushimajinja widziany z promu. Obecne zabudowania pochodzą z XVI wieku, ale ich pierwowzorem są budynki z XII wieku ufundowane przez Taira no Kiyomoriego. Wraz z wyspą, świątynia jest na liście obiektów Dziedzictwa Narodowego UNESCO.

Pływające Torii



Pływające Torii oglądane z wnętrza świątyni Itsukushima-jinja

Nasza grupa i święte jelonki, które chodzą samopas po wyspie zupełnie jak po Narze
        Oprócz Itsukushima-jinja na Świętej Wyspie znajduje się wiele innych miejsc kultu.  Na trasie naszej wycieczki nie mogło zabraknąć Daisho-in - świątyni buddyjskiej szkoły shingon, założnonej przez Kukai'a - jednego z najważniejszych mnichów w historii japońskiego buddyzmu. Świątynia, malowniczo położona u podnóża świętej góry Misen, słynie z otaczającej ją bujnej przyrody (wyjątkowo urokliwej jesienią, gdy czerwienią się klony) oraz młynków modlitewnych. W listopadzie 2006 roku świątynię z okazji 1200 rocznicy jej powstania odwiedził Dalai Lama XIV.


Dzwonnica w kompleksie Daisho-in

Posążki Jizo w kompleskie Daisho-in; śliniaczki na posagach zawiązują rodzice, których dzieci zmarły i proszą Jizo, by zaopiekował się dziećmi w zaświatach lub rodzice chcący zapewnić swoim żyjącym pociechom zdrowie i szczęście



Zabudowania świątynne kompleksu Daisho-in

Młynki modlitewne, Daisho-in

Latarnie w grocie cmentarnej, Daisho-in

Posąg Tora-Jizo, opiekuna urodzonych w roku tygrysa

Hiroshima kulinarnie - japońska kuchnia to nie tylko sushi

             Hiroshima słynie z ostryg i placków zwanych okonomiyaki (dosłownie: usmażone wszystko to, co lubisz), do których ostrygi można oczywiście dodać. Spożywanie okonomiyaków przyrządzonych tuż przed oczyma, to nie tylko przyjemność dla podniebienia, ale i ciekawa przygoda.
           Blisko dworca kolejowego w Hiroshimie, na którymś z pięter niepozornego wieżowca znajduje się "Okonomiyaki Monogatari" (dosłownie "Opowieść o okonomiyakach") - aleja knajpek serwujących ten lokalny specjał. Z potrawy okonomiyaki słynie również Osaka, ale to, co w Hiroshimie nazywają okonomiyaki przypomina danie z Osaki jedynie z nazwy i sosu, którym polewają placki w obu miejscach. 
A tak wygląda akt przyrządzania okonomiyaków z Hiroshimy:
1. Najpierw należy znaleźć swoją ulubioną knajpkę i zająć miejsce przy blacie (uwaga gorące!)
Nasza majowa wycieczka do Hiroshimy z biurem Ex Oriente Lux przy blacie w Okonomiyaki Monogatari
 2. Następnie trzeba się zdecydować na to, co w oknomiyakach ma się znaleźć
Na blacie podsmaża się moyashi (kiełki soi) a pod metalowymi pokrywkami owoce morza
Placki są obowiązkowe dla wszystkich okonomiyakowych wersji

Na placki po kolei nakłada się wszystkie dodatki


I makaron, który znacząco odróżnia okonomiyaki z Hiroshimy od tych z Osaki
3. Kolejny etap to czekanie na zwieńczenie kulinarnego dzieła
Jeszcze przewrócić i prawie gotowe...

 



Ser na wierzchu (opcjonalny) przypiekany jest palnikiem
4. Gotowe! Smacznego!
Od prawej: Hania, Ela i ja oraz nasze okonomiyaki

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Hiroshima

        Przy okazji współpracy z biurem Ex Oriente Lux miałam przyjemność odwiedzić Hiroshimę, do której chciałabym zaprosić. Wycieczka odbyła się w maju, ale dopiero teraz znalazłam dość czasu, żeby na spokojnie o tym mieście napisać. Miałam to zrobić 6 sierpnia na okoliczność rocznicy zrzucenia bomby atomowej na to miasto, ale uniemożliwiła mi to praca. Jeszcze kilka dni sierpnia pozostało, więc zapraszam na spacer po Hiroshimie.
        W XVI wieku w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Hiroshima, swój zamek zbudował możnowładca Mori Terumoto.  Miasto bardzo rozrosło się tuż po Restauracji Meiji, kiedy stało się ważnym portem oraz stacją przeładunkową wojsk i zaopatrzenia militarnego podczas Wojny chińsko-japońskiej (1894-1895). W trakcie tej wojny swoją siedzibę miał w Hiroshimie rząd japoński wraz z cesarzem Meiji. Tutaj również miały miejsce negocjacje, których celem było zakończenie wojny. 
Kolejna Wojna rosyjsko-japońska w 1904 przyczyniła się do dalszej industrializacji Hiroshimy potęgując tym samym strategiczne znaczenie miasta. Również w czasie I Wojny Światowej produkowano w Hiroshimie zaopatrzenie dla wojsk Cesarstwa Japonii. Dobra lokalizacja i infrastruktura, jak i doskonałe zaopatrzenie sprawiło, że i podczas II Wojny Światowej w porcie Ujina w Hiroshimie stacjonowała Flota Japońska, a miasto było jednym z najważniejszych strategicznych punktów. Mimo to nie było ono bombardowane tak, jak inne japońskie miasta.
         Znaczenie strategiczne Hiroshimy oraz fakt, że podczas wojny nie ucierpiała ona z powodu nalotów bombowych, zaważyło na wyborze jej jako celu ataku atomowego, gdyż był to pierwszy taki atak w historii i Amerykanie chcieli po prostu sprawdzić, jak wielkie będą zniszczenia. 6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:15 rano zrzucono bombę atomową na Hiroshimę, zabijając na miejscu 80 tysięcy osób i niszcząc 70% powierzchni miasta.  Dokładna liczba ofiar bombardowania nie jest znana, gdyż z powodu promieniowania niektórzy ciepią do dziś - hibakusha, czyli "osoby dotknięte wybuchem (bomby atomowej)" to nie tylko ci, którzy bezpośrednio doświadczyli eksplozji, ale również ich dzieci. Wciąż można spotkać takie ofiary przy Genbaku Domu (Budynek Targów Przemysłowych, który znalazłszy się w epicentrum wybuchu, ocalał), gdzie opowiadają swoje tragiczne historie wzywając do likwidacji broni atomowej na świecie.
        Mimo przerażającej przeszłości Hiroshima nie robi przygnębiającego wrażenia. Miasto jest malowniczo położone u ujścia rzeki, nad morzem, na wzgórzach... to właśnie tuż obok Hiroshimy znajduje się jeden z trzech najpiękniejszych widoków Japonii - Miyajima. A nawet cały kompleks pomników poświęconych pamięci ofiar w Parku Pokoju nie wzywa do płaczu, ale niesie pozytywne przesłanie w przyszłość: nawołuje do pokoju na świecie i zniszczenia broni atomowej. 


Genbaku Domu (Budynek Targów Przemysłowych)

Pomnik Sasaki Sadako - dziewczynki, która zmarła na białaczkę w wyniku promieniowania. Sadako wierzyła, ze jeśli uda jej się złożyć tysiąc żurawi z papieru, spełni się jej marzenie i wyzdrowieje. Niestety nie zdążyła, ale teraz dzieci z całego świata przysyłają jej żurawie, pamiętając o jej tragicznej historii wzywają do pokoju na świecie.

Żurawie dla Sadako



Kopiec poświęcony ofiarom bomby atomowej
Cenotaf poświęcony ofiarom bomby atomowej
           Oprócz Parku Pokoju, na spacer zapraszam również do Shukkei-en - malowniczego ogrodu założonego w 1620 roku przez pana feudalnego Asano Nagaakirę. Ogród został zaprojektowany tak, by w minimalnej skali odzwierciedlić monumentalny krajobraz. Zrównany z ziemią przez wybuch bomby atomowej został odnowiony, gdy okazało się, że niektóre drzewa oraz krzewy odrosły i zakwitły już w rok po ataku. Shukkei-en jest nie tylko atrakcją dla turystów, ale i miejscem, które podziwiać przychodzą lokalni mieszkańcy. W ogrodzie można się napić tradycyjnej zielonej herbaty i spróbować japońskich słodyczy.

Staw i mostek w Shukkei-en





Młode pary pozujące do zdjęć w Shukkei-en

sobota, 27 lipca 2013

Tokio, Kamakura, Yokohama - Letni wyjazd z dziećmi

            Stolica Japonii - Tokio - jedna z największych metropolii świata (w zależności od statystyk uznawana czasem za największą i najludniejszą), z pewnością powala swoim ogromem i liczbą połączeń kolejowych w obrębie miasta stołecznego... Latem upał i zaduch w mieście nie pozwala zasnąć. Wilgotność w powietrzu jest taka, że już po wyjściu spod prysznica zaraz po otarciu ręcznikiem ciało znowu jest mokre od potu. Może wyjazd w tym okresie z dwójką małych dzieci nie należy do najbardziej zdroworozsądkowych pomysłów, ale na wakacje dokądś pojechać trzeba, a Tokio stanowi idealną bazę wypadową do podróży nad Pacyfik ( i nie tylko). Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z wyjazdu z dziećmi i moją mamą. Trasa dla dwóch kobiet z dwoma wózkami i dwójką dzieci (3 lata, 8 miesięcy). Jak na lato w japońskiej stolicy, 4 dni i upały, zobaczyłyśmy bardzo dużo.
          Dzień 1: dojazd do Tokio i Odaiba.
Odaiba to sztuczna wyspa usypana w Zatoce Tokijskiej dla celów militarnych w XIX wieku, obecnie chyba jedyne miejsce w Tokio z otwartym dostępem do plaży i morza, bardzo nowoczesna dzielnica, w której mieszczą się zarówno biurowce, budynki mieszkalne oraz port. Można dojechać tu bezpośrednio z Shinjuku (linią Rinkai) albo z Shimbashi (linia Yurikamome). My wybrałyśmy linię Yurikamome, gdyż pociągi są na tej trasie zdalnie sterowane i można się poczuć jak motorniczy. Poza tym pociągi przejżdżają nad Zatoką Tokijską pod Mostem Tęczowym (Rainbow Bridge) łączącym port Shibaura z Odaibą, co jest bardzo ciekawym przeżyciem zwłaszcza dla dzieci. Jak jechać z dziećmi w lecie do miasta to tylko tam, gdzie jest może i plaża...
Widoki z pociagu linii Yurikamome


Most Tęczowy widziany z pociągu 


Most Tęczowy i Odaiba po drugiej stronie Zatoki Tokijskiej


Bloki mieszkalne na Odaibie (widziane z pociągu)


Zabudowania na Odaibie oglądane z pociągu


Zabudowania na Odaibie oglądane z pociągu


Odaiba, w tle Tokio


Tokyo Big Sight


Spacer po Odaibie


Plaża na Odaibie, w tle Most Tęczowy i Tokio, na pierwszym planie babcia z Polski z wnukami


Mie na plaży


Widok na Zatokę Tokijską 


        Dzień 2: Kamakura.
Kamakura - "samurajska stolica Japonii", czyli siedziba swoistego "rządu" wojowników (bakufu) w okresie od końca XII wieku do 1333 roku, to niezwykle przyjemne miasto, które oprócz wielu zabytków ma dostępne dla wszystkich plaże. Opisywałam historię i zabytki przy okazji wpisu o kwitnących śliwach, więc nie będę się powtarzać, a zamieszczę jedynie zdjęcia ukazujące jak wspomniane przeze mnie wcześniej świątynie wyglądają w lecie.


Tsurugaoka Hachimangu, Kamakura


Lotosy w stawie Genpei, Tsurugaoka Hachimangu, Kamakura


Żółwik


Most, po którym przejeżdżał shogun do Chramu Tsurugaoka Hachimangu


Lotosy w sadzawce Świątyni Hasedera




Staw w kształcie swastyki, Świątynia Hasedera, Kamakura


Ogród Świątyni Hasedera, Kamakura
"Stopy Buddy" Hasedera, Kamakura


Ogród Świątyni Hasedera, Kamakura
Wielki Budda z Kamakury
Wielki Budda z Kamakury

Plaża w Kamakurze


Plaża w Kamakurze

      Dzień 3: Yokohama.
Stolica prefektury Kanagawa, drugie co do wielkości miasto w Japonii, stało się celem naszej wycieczki, ponieważ mama - polonistka omawia z dziećmi lekturę "w Osiemdziesiąt dni dookoła świata", w której to pojawia się epizod rozgrywający się w Yokohamie. Ogromna metropolia oglądana ze szczytu wieży Landmark Tower (wieżowiec o wysokości prawie 300 metrów) robi porażające wrażenie. Położenie Yokohamy nad oceanem sprawia, że widok nie jest tak przytłaczający jak oglądana ze szczytu ratusza tokijska betonowa pustynia rozciągająca się w cztery strony świata, a i w mieście czuć powiew bryzy morskiej. Oczywiście w Yokohamie nie może zabraknąć wizyty w Chinatown i położonym nieopodal Yamashita Koen (park Yamashita położony nad brzegiem morza w porcie Yokohama). Jeżeli obiad w Yokohamie to tylko w Chinatown (Motomachi Chukagai)!




Landmark Tower, Yokohama


Widok z Wieży Landmark Tower, Yokohama


Widok z Wieży Landmark Tower, Yokohama


Widok na miasto z Parku Yamashita Koen, Yokohama


Widok na miasto z Parku Yamashita Koen, Yokohama



Chinatown, Yokohama


Brama do Chinatown, Yokohama


     Dzień 4: Asakusa, Świątynia Sensoji i powrót do domu.
Świątynia Sensoji w Asakusie została zbudowana z rozkazu shoguna Tokugawy Iemitsui pod koniec XVII wieku ku czci trzech mężczyzn, którzy mieli wyłowić z rzeki Sumidagawa (przepływa nieopodal świątyni) posąg bogini Kannon (japońska wersja buddy Avalokiteśwary czyli buddy współczującego, miłosiernego). Świątynia została zniszczona  podczas bombardowania w czasie II Wojny Światowej, odbudowana stała się symbolem pokoju i odrodzenia z wojennych zgliszcz. Obecnie to bardzo popularne wśród turystów miejsce, w którego bliskim sąsiedztwie powstał niedawno najwyższy budynek w Japonii - Sky Tree.
Ostatnim etapem naszej wycieczki był powrót z Shinjuku do domu... wszędzie dobrze, ale...


Brama Grzmotu (Kaminarimon), Sensoji, Asakusa, Tokio


Sensoji, Asakusa, Tokio


Sensoji, Asakusa, Tokio