niedziela, 29 lipca 2012

Natsu-matsuri w przedszkolu

W piątek 27 lipca w przedszkolu, do którego uczęszcza nasza córka Mie, odbył się letni festiwal, tzw. Natsu-matsuri. Podczas lata takie festiwale mają miejsce w całej Japonii w różnych terminach i organizowane są z rozmaitych okazji (przeważnie bywają związane z lokalnym świętem shinto, choć nie zawsze).
Mie na festiwalu
Natsu-matsuri w przedszkolu Mie przypominało obchody jakiegoś shintoistycznego święta: dzieci z najstarszej grupy nosiły Omikoshi (palankin, w którym zazwyczaj podczas matsuri przebywa bóstwo) z wielorybem dookoła podwórka śpiewając i tańcząc tak, jak robią to dorośli podczas prawdziwego święta.
Przedszkolaki, poubierane w yukaty (yukata - letnie kimono), tańczyły i śpiewały piosenki, a także bawiły się w przyświątynny kram. 
Tańczące dzieci w yukatach

Zazwyczaj podczas prawdziwych matsuri przy świątyniach rozstawiane są sklepiki, w których można nabyć amulety, przekąski czy jakieś lokalne specjały. Dzieci łowiły złote rybki (popularna zabawa podczas letnich festiwali), kupowały soczki i ciastka ryżowe oraz próbowały swojego szczęścia na loterii (nie było pustych losów).
Na zakończenie festiwalu miał miejsce pokaz sztucznych ogni. Fajerwerki to kolejna letnia trakcja bardzo lubiana przez Japończyków. W Japonii już kilkaset lat temu organizowano letnie pokazy fajerwerków, a najbardziej znane firmy do dzisiaj produkujące sztucznie ognie mają swój początek w erze Edo (1600-1868).
Hanabi (Sztuczne ognie)

Choć Natsu-matsuri w przedszkolu było tylko zabawą, trzeba przyznać że wiernie oddawało atmosferę prawdziwych świąt shintoistycznych. Podczas upalnego lata Japończycy ciepłe wieczory spędzają często na podobnych festiwalach pijąc alkohol, jedząc tako-yaki (kulki z ciasta naleśnikowego z kawałkami ośmiornicy w środku), tańcząc i bawiąc się podziwiają pokazy sztucznych ogni (Hanabi).
Hanabi 
Warto odwiedzić Japonię latem, gdyż można wtedy przebierać w ofertach letnich festiwali i doświadczyć tej magicznej atmosfery religijnej ekscytacji pomieszanej ze zwykłym ludzkim rozkoszowaniem się życiem i jego przyjemnościami. Japończycy podczas matsuri są zupełnie inni niż ci na co dzień spotykani w pociągu, zmęczeni biznesmeni jadący w swoich uniformach  do pracy. Warto przeżyć taki festiwal i spotkać otwartych, zrelaksowanych ludzi ciekawych opowieści z naszych stron świata, ochoczo częstujących lokalnymi specjałami i alkoholem.

wtorek, 17 lipca 2012

諏訪大社Suwa-taisha - Świątynia Przegranego Boga

Japonia jawi się Polakom jako egzotyczny, odległy kraj, pełen niedostępnych świątyń buddyjskich umiejscowionych na zboczach malowniczych gór, w których mnisi w odosobnieniu poddają się medytacjom. Moje wyobrażenie na temat religijności Japończyków było dokładnie takie. Podróże kształcą i obraz ten legł w gruzach już po pierwszym pobycie w Kraju Wschodzącego Słońca. A od kiedy mieszkam tu na stałe to naiwne wyobrażenie z pierwszego roku studiów japonistycznych ustępuje miejsca w miarę obiektywnemu obrazowi rzeczywistości... - Japończycy są religijni mniej więcej w tej sam sposób jak Polacy - Katolicy - Niewierzący - Niepraktykujący.
Nie zamierzam nikogo obrażać pisząc o religijności w ten sposób, po prostu tak jak i w Polsce, w której mnie również ochrzczono w kościele katolickim, (uczęszczam 2 razy w roku na Boże Narodzenie i na Wielkanoc), również w Japonii przeciętni ludzie ograniczają się do wypełniania rytuałów shinto czy buddyjskich w ramach ogólnie przyjętych zasad nie zgłębiając sutr czy historii świątyń, z którymi związane są ich rodziny. 
No właśnie, shinto czy buddyzm? Tradycyjnie rodziny są związane z jakąś świątynią, której płacą pieniądze za opiekę i modlitwy. Śluby zawierane są w obrządku shintoistycznym, choć obecnie najpopularniejsze są chyba ceremonie wzorowane na chrześcijańskich ślubach kościelnych. Pogrzeby przeważnie odbywają się w tradycji buddyjskiej, ale podobno bywają i pogrzeby shinto (przynajmniej mój mąż twierdzi, ze był na tak owym obecny).
Buddyzm nie jest rodzimą japońską religią, trafił do Japonii w VII w. n.e. z Chin, przez Koreę.
Shinto natomiast towarzyszy Japończykom od zawsze, to rodzima politeistyczna wiara w bóstwa twórcze i destrukcyjne, w duchy zaklęte w zwierzęta i kamienie. To z shinto wywodzą się mity o początkach państwa japońskiego zawarte w Kojiki i Nihonshoki - najstarszych zbiorach mitów, służących swego czasu za podręczniki do historii...




Most prowadzący do świątyni
Mój mąż zabrał mnie ostatnio do świątyni, z którą związana była rodzina jego ojca - mój teść przyjął nazwisko żony wstępując tym samym do jej rodziny, a co za tym idzie przyjmując bogów i świątynie, z którymi związana jest rodzina małżonki. (Japończycy są bardzo otwarci na wszystkich bogów - lepiej żadnego nie obrażać i, na wszelki wypadek, wszystkich mieć po swojej stronie, więc w domach, w naszym również, obecne są zarówno ołtarze buddyjskie, jak i shintoistyczne).

Latarnia przy świątyni
Świątynia Suwa-taisha to kompleks czterech chramów położonych nad jeziorem Suwa w prefekturze Nagano. Jest to jedna z najstarszych i najważniejszych świątyń shintoistycznych w Japonii, swój początek ma aż w erze Heian (X-XII w.). Wzmianki o niej można znaleźć w Kojiki i Nihonshoki. To właśnie w tym chramie czci się bogaTakeminakatano-kami, który zbuntował się rządzącemu w Izu bogowi Ookuninushi. Takeminakatano-kami stanął do walki w japońskich zapasach - sumo z Ookuninushi, ale przegrał i uciekł do Suwa, gdzie miał założyć swoje królestwo.
Zabudowania Chramu Haru-miya
Chram Haru-miya

My odwiedziliśmy na razie tylko jedną świątynię - Chram Haru-miya, z którym wiążę się inna legenda: kiedy budowano tę świątynię z wielkiego kamienia przeznaczonego na budulec zaczęła wyciekać krew. Wówczas zaczęto czcić kamień, a chram wzniesiono w innym miejscu.

Kamień z legendy

W Haru-miya co siedem lat odbywa się matsuri - festiwal, podczas którego ze wzgórza w dół spuszczane są ogromne bale drewna. Śmiałkowie dosiadają pnia i ten, kto przeżyje oraz usiedzi na pędzącej w dół beli zyskuje sobie poklask widzów oraz przychylność bóstwa.


Pien drzewa dosiadany podczas matsuri wygląda właśnie tak

poniedziałek, 9 lipca 2012

七夕 Tanabata i kabutomushi

Latem w Japonii odbywa się wiele festiwali związanych z różnymi świętami. Jedno z takich świąt miało miejsce w ostatnią sobotę czyli siódmego lipca - Tanabata. Zwyczaje powiązane z tym świętem nie są takie same w całym kraju - w niektórych regionach organizowane są festiwale (Matsuri) a w innych, tak jak u nas na wsi, obchodzi się Tanabatę raczej mało hucznie. Zazwyczaj na kartce zapisuje się swoje życzenie, a następnie wiesza się ją na gałązkach bambusa, przeważnie robią to dzieci. Jeżeli noc siódmego lipca jest pogodna, życzenie się spełni... niektórzy mówią, że nawet gdy pada, życzenie zostanie spełnione, ale moje się  nie spełniło...
Tanabata to zwyczaj związany  z chińską legendą、według której para kochanków (małżonków) - gwiazdy Wega i Altair - rozdzielone Drogą Mleczną, mogą spotkać się tylko raz w roku - siódmego lipca. W japońskiej wersji legendy Wega to Prządka (Orihime - tkająca ksiązniczka), a Altair to Pasterz (Hikoboshi). Orihime tkała piękne szaty dla swojego ojca - Króla Niebios, ale była nieszczęśliwa, gdyż nie zaznała miłości. Ojciec zaaranżował zatem spotkanie z Hikoboshi i oboje od pierwszej chwili zakochali się w sobie bez pamięci... Niestety Prządka przestała tkać, a Pasterz pozwolił swemu stadu rozproszyć się po całym niebie, więc ojciec Orihime rozdzielił małżonków Drogą Mleczną. Uległ jednak błaganiom córki i pod wpływem jej płaczu pozwolił na ponowne spotkanie kochanków siódmego dnia siódmego miesiąca, jednakże mogą się spotkać tylko wtedy, gdy niebo jest bezchmurne, kiedy pada deszcz muszą czekać na kolejne święto Tanabata za rok...
Tegoroczne święto to czwarte w moim życiu spędzone w Japonii Tanabata, niemniej jednak jeszcze ani razu nie było bezchmurnego nieba, zawsze padał deszcz i nie udało mi się do tej pory zobaczyć jak na niebie spotykają się gwiazdy Wega i Altair, podobnie moje niegdyś zawieszone na bambusie życzenie nie zostało spełnione i już nigdy się nie spełni...
W naszej miejscowości w lipcu ma miejsce tylko to jedno święto, ale nie znaczy to, że nie ma żadnych innych letnich atrakcji!!! Najwięcej oczywiście ciekawych przygód latem mogą doświadczyć dzieci. Powszechne jest polowanie na kabutomushi - japoński rohatyniec dwurożny. Jest to rodzaj chrząszcza, samce tego gatunku mają rogi.
Mieszkanko dla dwojga kabutomushi
Nasza córka dostała samca i samicę kabutomushi od koleżanki z przedszkola i bardzo się zaprzyjaźniła ze swoimi owadzimi przyjaciółmi, nakarmiła ich ogórkiem, wykąpała w zlewie oraz straszyła wszystkie ciocie nosząc owady na łyżce i zbliżając do włosów.
W Japonii podobno popularne są, również wśród dorosłych, zawody, podczas których samce tych chrząszczy zmagają się w walce o samice. Owady można kupić w supermarketach, podobnie jak sprzęt do ich hodowania czy siatki do łapania.
Mie i jej owadzi przyjaciel
Obok jedzenia arbuzów, zawieszania kartek z życzeniami na bambusach w Tanabata i, w przypadku dorosłych, picia wieczorem bardzo schłodzonego piwa, hodowanie kabutomushi jest nieodłącznym elementem japońskiego lata bardzo lubianym przez dzieci. Rodzice organizują pociechom wycieczki na łono natury, gdzie odbywają się poszukiwania kabutomushi. Chłopcy współzawodniczą między sobą o to, kto złapie najwięcej, jak pokazały moje tegoroczne doświadczenia, dziewczynki nie mniej intensywnie biorą udział w polowaniu na chrząszcze i opiekują się nimi bardzo troskliwie...

niedziela, 1 lipca 2012

Minamimakimura

Miejscowość, w której mieszkamy to wieś Minamimaki w prefekturze Nagano, malowniczo położona u podnóża wygasłego wulkanu, na Wyżynie Nobeyama (około 1340 m n.p.m.). Wzdłuż wioski rozciąga się pasmo góry Yatsugatake (jeden z jej ośmiu szczytów to właśnie ów wulkan), natomiast z doliny poniżej Minamimaki (z sąsieniej wsi Kawakami) wypływa najdłuższa rzeka Japonii - Chikuma-gawa.
Największą atrakcją turystyczną Minamimaki jest dworzec Nobeyama położony na wysokości 1345 m n.p.m.
Yatsugatake


Większość ludności żyje z upraw rolnych lub hodowli krów. Nasza rodzina uprawia kapustę pekińską, sałatę, kapustę czerwoną i zwykłą. Z racji położenia klimat jest tutaj troszkę inny niż tysiąc metrów niżej, np. w miejscowości Sakudaira, gdzie pracuję. Kiedy u nas pada, w Sakudairze jest słonecznie i plus 30 stopni... Latem na Wyżynie Nobeyama jest chłodniej, a zimą zimniej niż w niżej położonych regionach. Klimat porównywalny jest z polskim lub tym z Hokkaido.
Moje dziecko pomaga w pracach polowych






























 




Japończycy pracują bardzo dużo, oficjalnie 8 godzin dziennie, ale kiedy do dyspozycji ma się tylko czas od kwietnia do listopada, gdyż z powodu pogody w zimie uprawy nie są możliwe, w sezonie na polach pracuje się od świtu do zmierzchu z przerwami na obiad i herbatę. Ta ciężka praca umożliwia dowolne spędzanie zimy w kraju lub za granicą ( na nadchodzącą zimę wybieramy się do Polski). Inne formy zatrudnienia nie dają takich możliwości - moja koleżanka po czterech latach pracy w firmie w Nagoi dostała jeden dzień urlopu... po pięciu latach - dwa dni... Zatem latem nie ma oddechu, ale za to zimą można dowolnie dysponować czasem.
Nasza corka zbiera owady nie tylko na polu, ale i w parku




Choć w Japonii już zaczęło się lato (a więc szczyt sezonu prac polowych) - wraz z nadejściem lipca skończyła się pora deszczowa i będzie teraz gorąco, słonecznie i bardzo przyjemnie - znaleźliśmy z mężem chwilę, by odpocząć i wyjechać nawet na krótkie wakacje. Park w Minami Kiyosato położony niedaleko naszej wioski to idealne miejsce na wypad z dzieckiem. Część parku położona jest u podnóża góry, a część na jej szczycie. Na górę wjeżdża się kolejką, która zapewnia widoki z perspektywy skoczka narciarskiego, gdyż jej tory biegną w górę pod takim samym kątem jak skocznie narciarskie.
Widok z kolejki na park w dole
Widok z kolejki na tory i park w dole












W Japonii nie brakuje miejsc, w których można podziwiać przyrodę i wypoczywać rodzinnie na łonie natury. Park w Minami Kiyosato oprócz gór i kolejki oferuje plac zabaw, możliwość zbierania czereśni lub borówek amerykańskich, naukę przyrządzania pizzy czy choćby miejsca do spacerowania po malowniczych ogrodach. My czuliśmy się trochę jak w Polsce... 

A trochę jak w Prowansji...




Pola lawendy
 W Japonii warto zobaczyć nie tylko zabytki czy nowoczesne oblicza wielkich miast, ale również wiejskie, przepiękne krajobrazy. Spędzanie razem wolnego czasu na łonie natury to jedna z ulubionych form relaksu Japończyków.  Zazwyczaj nie trzeba daleko jechać, a już znajdzie się jakiś park czy oddalona od miasta wioska, gdzie można odpocząć. Inaczej niż w Polsce parkingi w takich miejscach są bezpłatne i wyposażone w darmowe, czyste toalety z miejscem do zmieniania pieluch, a czasem nawet i do karmienia piersią, co czyni Japonię bardzo przyjazną dla podróżujących z małymi dziećmi.
Na placu zabaw w parku w Minami Kiyosato


Mie i krolik

Baseball w parku na szczycie gory


Karpie w sadzawce
Polecamy Japonię również na rodzinne wakacje!!!

niedziela, 17 czerwca 2012

Euro 2012

Piłka nożna nie jest w Japonii popularna w równym stopniu co baseball czy rodzimy sport sumo, niemniej jednak Euro 2012 stało się okazją do zareklamowania Polski (i Ukrainy) także w tych odległych stronach.
Mecze są emitowane na żywo, jeżeli rozgrywane są dwa na raz można wybrać spośród dwóch kanałów nadających rozgrywki jednocześnie. Z uwagi na 7 godzin różnicy w czasie mecze mające miejsce w Polsce o godzinie 20:00 w Japonii oglądamy o 3 rano.  Wszystkie powtórki emitowane są po południu i wieczorem, by zapracowani Japończycy mieli szansę kibicować o godziwej porze.


Przykro nam bardzo, że przygoda reprezentacji Polski z Euro 2012 dobiegła już końca... Najbardziej rozczarowany jest mój mąż, który wstawał dzielnie razem ze mną o 3 rano, żeby kibicować "NASZYM".
Mój mąż i ja kibicujący Polsce podczas meczu z Rosją
"NASZYM" - to wymaga sprecyzowania... w końcu kto jest "swój", kiedy mieszka się za granicą? Japończycy są bardzo czuli na punkcie swojej narodowości, a czasami to wręcz skrajni nacjonaliści. Dopóki nie zamieszkałam tutaj na stałe, nie miałam potrzeby manifestowania  swojej narodowości, jednak lekko snobistyczne poczucie wyższości z racji urodzenia się Japończykiem obecne często w wypowiedziach mojego teścia - ultra-prawicowca spowodowało, że z dumą przywdziałam symbole narodowe i ile sił kibicowałam naszej reprezentacji.
"Międzynarodowe małżeństwo" - tak Japończycy określają mieszane małżeństwa - wymaga elastyczności od obojga małżonków, więc kiedy gra reprezentacja Japonii, "NASI" to Japończycy, a gdy udział bierze drużyna z Polski - "NASI" są Polakami. Dwa lata temu kibicowałam z córką Japończykom podczas Mundialu. Kilka dni temu jeszcze ciągle miałyśmy nadzieje na to, że "NASI" wyjdą z grupy... Szkoda, że się nie udało...
Nasza córka, ku zaskoczeniu lokalnych mieszkańców, poszła do przedszkola z flagami Polski na twarzy. Niestety nikt za bardzo nie wiedział ani o Euro 2012, ani o polskich barwach narodowych, ale przynajmniej była okazja by o tym porozmawiać.
Japońska telewizja emituje ostatnio programy o Polsce i Ukrainie, które warto zobaczyć choćby po to, by wiedzieć, jak widzą nas Japończycy. Dowiedziałam się na przykład, że żurek to "polska wersja zupy miso", a pierogi to "gyoza" w polskim wydaniu. Ponad to często pojawiały się komentarze na temat urody Polek, choć z tego byłyśmy tu znane nawet przed Euro 2012...


Trochę stąd do Polski daleko, ale kibicowaliśmy równie intensywnie, co kibice w kraju, zapewniam! Dzięki Euro 2012, w Japonii codziennie pojawiają się informacje o Polsce i są to wiadomości pozytywne, więc mamy z czego być dumni. Szkoda tylko, naprawdę szkoda, że "NASI" już odpadli...


zupa miso - zupa z pasty sojowej (miso) obecna w codziennej diecie Japończyków (czasami nawet trzy razy dziennie), bardzo łatwa do przyrządzenia: do pasty miso można dodać po prostu to, co ma się aktualnie w lodówce lub w ogródku, zagotować i już gotowe!


gyoza - rodzaj pierożków z nadzieniem mięsnym lub warzywnym gotowanych na parze, duszonych lub smażonych, spożywanych z sosem sojowym i pikantnym sosem na bazie oleju sezamowego; oryginalnie danie chińskie bardzo popularne w Japonii;

środa, 13 czerwca 2012

Podróże z Biurem: http://www.exorientelux.pl/


Podróże z Biurem Ex Oriente Lux to niezapomniane przeżycie nie tylko dla zwiedzających gości, ale również dla mnie - przewodnika. Biuro zapewnia organizację wycieczek na najwyższym poziomie, zakwaterowanie w hotelach pierwszej klasy,  intensywny i ciekawy plan zwiedzania, a, dla pragnących doświadczyć podróżowania np. po Japonii na własną rękę, prywatnego przewodnika i tłumacza - w takim właśnie charakterze pracuję.
Zwiedzanie w małej grupie z przewodnikiem do dyspozycji 24 godziny na dobę umożliwia zadawanie pytań, które czasem trudno zadać przy 20 innych turystach, jak również dodawanie do listy atrakcji miejsc spoza katalogu czy szlaku.
Wycieczka, którą miałam przyjemność oprowadzać po Hokkaido - wyspie położonej na północy Archipelagu Japońskiego - łącznie ze mną liczyła tylko 3 osoby. Dzięki temu mogliśmy swobodnie poruszać nawet drażliwe tematy dotyczące historii czy erotyki, a także dowolnie dysponować czasem zwiedzania i na miejscu, spontanicznie wybierać zabytki, restauracje, środki transportu czy trasy spacerowe.


Widok na Pacyfik ze szczytu Usu-zan (Hokkaido)



Skocznia narciarska w Sapporo (Hokkaido)




Podróże  kształcą, nie tylko dlatego że umożliwiają zobaczenie nieznanych dotąd miejsc, próbowanie nowych smaków, zetknięcie z obcym środowiskiem i przyrodą, ale przede wszystkim dlatego że zmuszają do interakcji międzyludzkich. Spotkania z ludźmi, relacje przewodnika z klientami, porozumienie z tubylcami i niekończące się rozmowy - to jest dla mnie najbardziej wzbogacające w podróżowaniu. Grecki poeta Konstandinos Kawafis pisał w swoich wierszach o Itace, którą każdy nosi w sercu - celem podróży nie jest dotarcie do jej kresu, ale podróżowanie samo w sobie, początek wycieczki jest równie istotny co jej koniec.
Dla mnie - przewodnika - już samo spotkanie z klientami jest przygodą, a wspólna podróż wzbogaca obie strony - oprowadzającego i oprowadzanych. Na koniec nie ma lepszej nagrody za trudy wędrówki niż uśmiechnięte twarze zadowolonych turystów znikających powoli w kolejce do odprawy paszportowej przed wylotem do domu.






Czerwone dachy fabryki win w Furano, a w oddali góry Parku Narodowego Daisetsu-zan(Hokkaido)


                        Mam nadzieję na wiele wycieczek!!! Zapraszam i polecam się uwadze!

wtorek, 12 czerwca 2012

Witam serdecznie!



Witam serdecznie!
Nazywam się Ola Mitsui. Od roku mieszkam w Japonii. Mój mąż jest Japończykiem. Wraz z jego rodziną mieszkamy na wsi w tradycyjnym, wielopokoleniowym japońskim domu. Pracuję jako nauczycielka języka angielskiego oraz współpracuję z Biurem Podróży Ex Oriente Lux w charakterze przewodnika i tłumacza.
Życie codzienne w Japonii, a także podróże organizowane przez Ex Oriente Lux, to niezapomniane doświadczenia, którymi pragnę się podzielić. Mam nadzieję, że dzięki prowadzeniu tego bloga, uda mi się zainteresować czytelników nieco odmienną od polskiej codziennością Kraju Wschodzącego Słońca, jak również zachęcić do podróżowania po Azji.


どうぞよろしくお願いいたします!